UWAGA!

-Już mówię, to opowiadanie to fikcja.
-W Opowiadaniu pojawią elementy Hentai

Tak, tak było i chętnie kiedyś wrócę do tych opowiadań w nowej odsłonie, jednak na razie zapraszam na https://alternative-story-tg.blogspot.com/ tam więcej się dzieje, niż tutaj.

piątek, 14 sierpnia 2020

Dla osób, które jakimś cudem jeszcze tutaj trafiają :)

Moi mili, szanowni... Od 1 marca 2020 roku wróciłam do publikacji, jednak nie pod tym adresem. Wiem, tutaj miałam zrobić wielki comeback, niestety, nie wyszło. To opowiadanie zostało przeze mnie wstrzymane i pewnie kiedyś wrócę do niego, bo powolutku przerabiam swoje stare opowiadania na nowsze, lepsze wersje, ale kiedy będę je publikować? Nie wiem. Teraz jestem w trakcie pisania dłuuuugiego opowiadania, które nawet dziele na sezony, także... Zapraszam was TUTAJ!!!!.



~Wasza Akuma :3

niedziela, 10 stycznia 2016

Część 7: Uczucia

Wracam... O wiele później, niż podejrzewałam, i to naprawdę o wiele, bo sama byłam zaskoczona, że aż na tyle was opuściłam. No, ale cóż, wiele rzeczy się działo i oczywiście jestem gotowa na linczowanie za ponad roczną przerwę, ale zarazem mam przyjemność was zaprosić na kolejną notkę:

Część 7: Uczucia

Minął miesiąc. Sandra cały czas była nieprzytomna. Dopiero po dwóch tygodniach ktokolwiek mógł wejść, ale nawet łzy Kouyou nie były w stanie jej obudzić.
To był już miesiąc od tego wypadku. Kinga ponownie odwiedziła przyjaciółkę. Usiadła obok niej i tak siedziała w milczeniu, dotykając delikatnie jej dłoni, a w myślach błagając, by w końcu się obudziła.
Nagle poczuła lekki ruch dłoni przyjaciółki, która powoli otworzyła oczy.
-Sandra?- Zapytała cicho, patrząc na nią w niemałym szoku.
-Gdzie ja… jestem?
-W szpitalu. Miałaś wypadek, pamiętasz cokolwiek?- Sandra spojrzała na nią z cichym syknięciem z bólu.
-Kiedy?
-Miesiąc temu.
-Nie pamiętam, a co się stało?- Zapytała, nadal patrząc na nią pytającym wzrokiem.
-Marta Cię potrąciła. Czekaj, pójdę po lekarza.- Kinga wstała i wyszła. Po krótkiej chwili weszła na salę wraz z lekarzem, który zaczął Sandrę dokładnie badać.
  Po wizycie lekarza przyszedł Kouyou. Widząc, że San w końcu się obudziła, usiadł szybko obok niej i uradowany tym faktem chwycił jej dłoń.
-Cześć.- Mruknęła brunetka, zmęczona, ale nie jego obecnością, tylko ciągłymi badaniami.
-Jak się czujesz?- Na te słowa dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła. Naprawdę, nawet Ona cieszyła się z jego obecności.
-Nawet dobrze, ale jeżeli jeszcze raz ktoś przyjdzie pobrać mi krew, albo cokolwiek innego zrobić, to będę wściekła i będę rzucać w tego kogoś, czym popadnie.- Zaśmiała się, a jej wypowiedź rozśmieszyła nawet mężczyznę.
Kouyou lekko dotknął jej policzka. Bardzo dobrze widział, że Sandra mimo tego, że niedawno się przebudziła, jest wykończona. Równie szybko doszło do niego, że to pewnie przez leki, jak i przez badania, które lekarza zdążyli już jej zrobić.
-To może ja już lepiej pójdę?- Spojrzał na nią smutno.- Lepiej, żebyś odpoczywała.- Po tych słowach wstał, kierując się w stronę drzwi. Miał już zrobić krok w stronę wyjścia, gdy poczuł ucisk na ręce. Ponownie spojrzał na dziewczynę i zauważył jak mimo odczuwalnego bólu lekko się podniosła tylko po to, by go zatrzymać.
-Nie idź, proszę.- Powiedziała, puszczając jego rękę z cichym syknięciem, po czym opadła na łóżko.
Gitarzysta patrzył na nią zdziwiony. Nie sądził, że Sandra będzie chciała, żeby został, w dodatku tak bardzo, że mimo bólu go chwyciła.
-Dobrze, zostanę.- Uśmiechnął się i usiadł obok niej…

   Kinga wróciła do mieszkania, w końcu była być całkowicie spokojna. Marta była w areszcie, Sandra się obudziła. Sądziła, że teraz wszystko będzie dobrze.
Zdjęła torbę z ramienia i wyjęła z niej klucze. W tym momencie na schodach usłyszała rozmowy. Po głosach zorientowała się, że to Takanori i Yuu.
Właśnie przekręciła klucz w zamku, gdy usłyszała za sobą „Cześć”, a na policzku poczuła muśnięcie czyiś warg.
-Cześć Taka.- Odpowiedziała, uśmiechając się.
Odwróciła się w jego stronę i od razu wtuliła w niego.
-Sandra się obudziła.- Dodała, a Aoi z Rukim się uśmiechnęli.
-To świetnie.- Powiedział gitarzysta, podchodząc do drzwi.
-Może i świetnie, ale trzeba ten wyczyn uczcić.- Rzucił Takanori, śmiejąc się cicho.
-A ty tylko o piciu.- Powiedziała bardzo poważnym głosem Rin i całą trójką weszli do mieszkania dziewczyn.
-A wiesz może gdzie Kouyou?- Zapytał Yuu patrząc w ekran swojego telefonu.
-Ostatnio go widziałam jak siedział u Sandry.- Odpowiedziała Kinga kierując się do kuchni.
-No to wpadł po uszy.- Zaśmiał się Takanori.-Chociaż, coś w niej musi być.
-Ty też przecież wpadłeś po uszy, no na szczęście nie na jej punkcie, więc się nie odzywaj.- Dziewczyna zawołała z kuchni.
-Oj kochanie…
-Kochanie? Od kiedy ty się tak do kogoś odzywasz? No za wyjątkiem Tanabe, kiedy coś od niego chcesz.- Yuu wybuchł śmiechem, gdy tylko dziewczyna weszła do salonu.
-Czyli jednak nie jestem jedyna.
-Jesteś! Z Kaiem to tylko takie żarty.
-A do mnie to już nie żart?
-Nie, przecież wiesz, że nie, coś ty taka zazdrosna kochanie?- Powiedział Ruki, przytulając szatynkę do siebie. Aoi nie potrafił powstrzymać śmiechu, a mina dziewczyny jeszcze bardziej go rozbawiała…

   Kouyou siedział z Sandrą do późna. Nie chciał zostawić jej nawet na sekundę, wolał też zostać w szpitalu na noc, ale pielęgniarka dobitnie dała mu do zrozumienia, że nie może zostać.
-Kyu, poradzę sobie.- Sandra bardzo delikatnie się uśmiechnęła, patrząc na niego.
-A jak coś Ci się stanie?
-Kouyou… Jestem w szpitalu, nic mi się tu nie stanie, a teraz chłopaki pewnie się już martwią, chociaż może i wole nie wiedzieć, o kogo bardziej.- Zaśmiała się, widząc jego zmartwioną minę.
-No dobrze, to do jutra.- Powiedział wstając powoli, delikatnie musnął wargami policzek brunetki. Niepewnie podszedł do drzwi. Stał przy nich dłuższą chwilę, jakby się nad czymś zastanawiając. Już miał chwycić za klamkę, ale cofnął się i szybko podszedł z powrotem.
-Co ty ro…- Przerwał jej namiętnym pocałunkiem, który zaskoczona, odwzajemniła.
-Kocham Cię.- Dodam i szybko wyszedł z sali.
Sandra siedziała na łóżku nieruchomo, patrząc na drzwi, nie wierzyła w to, co się przed chwilą stało. On… Właśnie ją pocałował, w dodatku powiedział, że ją kocha.
Po chwili jednak musiała się uszczypnąć, by mieć pewność, że to prawda, a nie po prostu sen.
Bolało, czyli to prawda, uśmiechnęła się, patrząc na drzwi.
-Też Cię kocham.- Szepnęła cichuteńko, po czym się położyła.
   Zasnęła dopiero gdzieś w okolicach godziny czwartej nad ranem.
Kiedy się obudziła, zobaczyła nad sobą lekarza i pielęgniarkę, która właśnie ją budziła. Bez żadnego, „ale” wzięli ją na badania, bo wszystkie wcześniejsze wyniki wyszły pozytywnie, a jej lekarz, wolał się upewnić, czy na pewno wszystko jest w porządku.
  Kinga po pracy postanowiła odwiedzić przyjaciółkę, ale gdy weszła na salę, Sandry nie było, Szatynka postanowiła jednak poczekać.
Rozejrzała się po sali i doszła do wniosku, dlaczego Sandra po dłuższych pobytach w szpitalu wariowała. Pokój brunetki zazwyczaj był w ciemnych kolorach, a meble w średnich odcieniach kontrastowały czarny kolor ścian.
A jeżeli ściany miały być już w jasne, to raczej w kolorach fioletu, czerwieni czy błękitu, a do tego w oknach zawsze ciemne zasłony.
W szpitalach zawsze panowały jasne kolory ścian, a w dodatku białe meble, a w oknach? Nic, nigdzie żadnej dekoracji. Może i w świetle wpadającym przez okno, wyglądało to higienicznie, ale nawet Kinga wiedziała, że nie potrafi wytrzymać w tak jasnym pomieszczeniu, w dodatku czuła się bardzo nieswojo. Po prostu, cały ten szpital był po prostu nudny.
Akurat na salę weszła Sandra, bardzo się ucieszyła widząc przyjaciółkę, ponieważ wcześniejszego dnia nie miały zbytnio okazji by porozmawiać.
-San, jak ty wyglądasz?- Powiedziała szatynka, kiedy pielęgniarka wyszła.
-Oj tam, czuję się dobrze, a z tego, co mi wiadomo, to jutro prawdopodobnie stąd wyjdę- Brunetka zaśmiała się i usiadła na łóżku.- Kyu wczoraj był do późna.
-I, co?
-No… właśnie to dziwne, bo powiedział, że mnie kocha.- Odpowiedziała, spuszczając głowę w dół. Sama nadal nie wierzyła, że to mówi, ale przecież taka była prawda.
Kin rozchyliła usta z niedowierzaniem. Patrząc na przyjaciółkę, usiadła obok niej. Wiedziała, że Kouyou coś do niej czuje, ale sądziła, że poczeka z tym, aż Sandra wyjdzie. Jednak widziała, że dobrze zrobił, bo Sandra była szczęśliwa, mimo, że pewnie trudno było jej w to uwierzyć.
-Z tego, co wiem, to mówił prawdę.- Kinga delikatnie się uśmiechnęła.- Więc lepiej bierz się za niego, bo wiecznie czekać nie będzie.- Sandra na słowa przyjaciółki, zaśmiała się.
-Wiem, że to prawda, w końcu mnie pocałował.- Na te słowa, szatynka szeroko otworzyła oczy, ponieważ gdy wcześniej widywała Kyu, nie był pewien, czy powinien robić jakikolwiek ruch. Jednak zdecydował, ale przecież Marta siedziała w areszcie, więc nikt nie mógł teraz między nimi ingerować.
-Ale wiesz…- Sandra cicho szepnęła, niepewnie patrząc na przyjaciółkę.
-Ja też go kocham, ale tak naprawdę kocham…

niedziela, 22 czerwca 2014

Część 6: Wypadek.

Witam. Tak wiem, długo mnie nie było, no ale wiecie, nauka, potem święta, następnie zakończenie roku i matury. Po tym wszystkim zaczęłam mieć problemy z komputerem, a następnie z Wordem. Ale powiem wam, że ten najnowszy office to całkiem, całkiem xD
No i najważniejsze ogłoszenie: Wiadomo, wakacje itd, itd. Dla mnie wyjazd do Warszawy, a potem szukanie pracy, a jako, że jeżeli chodzi o opowiadanie to na dzień dzisiejszy stoję w miejscu, zawieszam bloga...
Nie wiem do kiedy, ale pewnie termin odwieszenia będzie jakoś Sierpień/Wrzesień.
Miłego czytania:

Część 6: Wypadek.

   Sandra w przeciwieństwie od Kouyou spała dobrze. Jakimś niewyjaśnionym cudem, sama sobie uwierzyła, że Marta da jej w końcu spokój i się od niej odczepi.
-Sandra, ja to już chyba ze starości ślepa jestem.- Powiedziała Kinga, widząc uśmiech na twarzy przyjaciółki.
-Wcale nie, czuje, że w końcu uwolniłam się od tej psychopatki z piekła rodem.- Odpowiedziała Sandra, dopijając swoją kawę.- Musze już niestety iść do pracy, porozmawiamy wieczorem.- Dodała praktycznie wybiegając z mieszkania.
Kinga cicho się zaśmiała widząc radość swojej przyjaciółki.
-No i wróciła stara San, oby jej już tak zostało..- Szepnęła cicho pod nosem i wzięła się za jedzenie śniadania.
Gdy spojrzała na zegar doszło do niej, że też już musi wychodzić do pracy…

   Od samego rana siedzieli w studiu. Kouyou był jakiś nieswój i w ogóle niewyspany, było to niestety, ale widać od razu jak wszedł do pomieszczenia.
Yuu dobrze wiedział, że tak będzie. Oczywiście bardzo dobrze wiedział, o co chodzi, ale obiecał młodszemu, że nic nikomu nie powie. Reszta widząc Kyu i zmieszanie Yuu, od razu zaczęli się wypytywać, o co chodzi, no, ale Aoi wolał jednak tajemnicę utrzymać między sobą, a Ślicznym.
Takanori był w wręcz przeciwnym od gitarzysty humorze. Menadżer oczywiście myślał, że Ruki coś wziął z samego rana, ale reszta zespołu jak zwykle obróciła to w żart. Ze wszystkiego się śmiał i nawet na wygłupy go wzięło.
-Takanori, to powiesz w końcu, o co chodzi?- Zapytał Reita patrząc na niego.
-A, bo co?- Powiedział Takanori, śmiejąc się cicho.- Po prostu mam dobry humor i tyle.
-Jasne, jakbyś miał dobry humor, nie odwalałoby Ci tak.
-To przez Kin, jemu się z nią udało.- Powiedział mętnie Kyu, patrząc ponownie przez okno. Po chwili cicho westchnął i wstał.- Idę zapalić.- Dodał wychodząc z pomieszczenia.
Kiedy już znalazł się w palarni, odpalił kolejnego papierosa. Nadal dręczył się z myślą, że może po prostu boi się związać z Sandrą. A może po prostu jest idiotą i w taki sposób nigdy jej do siebie nie przekona.
Ponownie nie był pewien tego, co do niej czuje i nie chciał zepsuć tej relacji między nimi.
„Jestem debilem, wiem o tym.” Pomyślał wkurzony, zagryzając mocno dolną wargę.
W tym momencie do pomieszczenia wszedł ich menadżer.
-Kyu, może naprawdę weźmiesz sobie te kilka dni wolnego? Widzę przecież, że od kilku dni coś Cię gryzie i to nie błahostka.- Powiedział, podchodząc do niego.
-Nie trzeba, to i tak sprawa prywatna, a w pracy próbuje się od tego wyrwać, ale ten tekst Ruksa…
-Zakochałeś się? No to nieźle Cię wzięło chłopie. Nigdy tak nie wariowałeś z powodu panienki.
-Po pierwsze, to nie panienka, do niej to określenie nie pasuje.
-Oj, przepraszam. Myślałem, że ty…
-Że znalazłem sobie kolejną ofiarę do łóżka? Raczej nie, o niej… Nie wiem, czemu, ale myślę całkowicie poważnie.
-Czyli chodzi o tą dziewczynę, z którą Cię wczoraj widziałem? No wygląda na inną niż twoje ulubienice.- Na te słowa menadżera oczy Kouyou maksymalnie się rozszerzyły.- Nie patrz tak, myślisz, że skąd wiem, o który tekst Rukiego Ci chodzi? I uwierz, naprawdę będzie lepiej jak na dwa, albo nawet trzy dni zostaniesz w domu, ty już i tak masz wszystko nagrane.
-Dobrze, dziękuję.- Szepnął gitarzysta gasząc wypalonego już papierosa i wyszedł z palarni.
Bez słów wyjaśnień wziął swoje rzeczy i wyszedł ze studia…

  Postanowił wrócić pieszo i przy okazji odwiedzić Sandrę w pracy. Pomyślał, że może jak ją zobaczy to jego nastrój się poprawi. Tak właśnie działał na niego jej widok.
Bez problemu udało mu się dostać na plac za sklepem, w którym pracuje dziewczyna.
Tam automatycznie ją zauważył, ale jednego szczegółu się nie spodziewał.
-Ty palisz?- Zapytał, podchodząc do niej. Właśnie miała przerwę, więc nie stała sama, ale ten widok… Całkowicie się tego nie spodziewał.
Brunetka spojrzała na niego, zaciągając się dymem papierosowym i lekko się do niego uśmiechnęła.
No, co? Przecież nie jestem szczylem, prawda?- Uniosła brew, patrząc na niego.
-No ja myślałem…
-Że co? Ja taka całkowicie święta? To widocznie się mylisz.- W tym momencie usłyszał w jej głosie zdenerwowanie. Ale westchnęła cicho gasząc papierosa pod butem i podeszła do niego.
Wtuliła się w niego mocno.
-A tak w ogóle, to, co tu robisz?- Zapytała i spojrzała mu w oczy.
-Musiałem Cię zobaczyć.- Uśmiechnął się. Totalnie nie spodziewał się tego, co zobaczy, ale jednak i tak widok Sandry poprawił mu humor i chociaż na chwilę przestał myśleć o tym, co męczyło go cały czas. W tym momencie dziewczyna zawiedziona spojrzała na zegarek.
-Wybacz, ale muszę już wrócić do pracy. Wpadnę do was jak wrócę- Powiedziała, wchodząc do budynku, a Kyu zawrócił, wracając do domu.

   Cała trójka nadal się zastanawiała, co takiego się stało, co wywołało tak dziwne zachowanie u Kouyou i jego ponury nastrój.
W końcu udało im się przekonać Yuu, żeby im powiedział.
-Chodzi o Sandrę, ale naprawdę wiem tylko tyle, że On nie umie się do niej zbliżyć.- Powiedział starszy gitarzysta, patrząc z wyrzutem na resztę zespołu.- Jesteście okrutni…

   Sandra po skończonej pracy wracała spokojnie do domu. Nigdzie się nie śpieszyła, bo przecież Kinga akurat tego dnia miała wrócić później.
Brunetka akurat skręciła w uliczkę, która była zawsze bardzo spokojna. Nie zwróciła uwagi na wycie silnika za sobą, bo przecież szła grzecznie chodnikiem, ale to był bardzo poważny błąd.
Nie czuła potrzeby by się odwrócić, gdy nagle poczuła silne uderzenie, po którym straciła przytomność.
-Masz za swoje.- Szepnęła sama do siebie Marta, która prowadziła ten samochód. Widząc, że Sandra leży nieruchomo, uśmiechnęła się sama do siebie i odjechała, nie zwracając uwagi na ludzi stojących w oknach…

  Młodszy gitarzysta już siedział w studiu. Była strasznie wściekły na Yuu, który oczywiście musiał się reszcie wygadać. Po jakimś czasie odłożył gitarę i zarazem wstał powoli.
-Ile jeszcze?- Zapytał, patrząc z oburzeniem na lidera.
-Ty to już lepiej nie marudź. Na przerwie żeś znowu gdzieś zwiał, gdy my staraliśmy się nadrobić zaległości, bo termin tuż, tuż.- Odpowiedział Tanabe, wstając zza swojej perkusji.- I skończ z tym swoim romansem, bo gdy menadżer się dowie, że ty tak na poważnie, to my wszyscy będziemy mieli nieźle przerąbane.
-A Takanori to może…- Gitarzysta szybko skończyłby się do końca nie wygadać. W tym momencie również zadzwonił jego telefon. Bez zastanowienia go odebrał, jednak to, co usłyszał sprawiło, że jego mina natychmiast się zmieniła.
Reszta zespołu również bardzo spoważniała, próbując coś dosłyszeć.
Gitarzysta po chwili, bez żadnego słowa schował telefon i usiadł.
-Kyu, co się dzieje? Coś tak zbladł?- Zapytał Reita, patrząc na niego uważnie.
-Sandra miała wypadek… Ktoś ją potrącił… Marta…- Ostatnie słowo wysyczał, zaciskając pięść. Po chwili jednak wstał i szybko ubrał kurtkę.- Skończcie dziś beze mnie. Tak wiem, znowu, ale muszę jechać do szpitala.- Dodał, chwytając za klamkę drzwi. Nic więcej nie tłumacząc, wyszedł z pomieszczenia. Biegiem mijał idących obok niego ludzi na korytarzach. Po dość krótkim czasie wsiadł w końcu do samochodu i ruszył z piskiem opon. Nie interesowało go teraz, co powie reszta, dobrze wiedział, że teraz musi być przy San…

   Minęło już kilka godzin. W końcu Sandra znalazła się na sali, ale nikt nie mógł do niej wejść. Kinga wraz z Kouyou zostali od razu przesłuchani.
Gdy już policja dała im spokój, oboje patrzyli na szybę na nieprzytomną brunetkę.
-Jak myślisz, kto mógłby to zrobić?- Zapytała szatynka, na chwilę skupiając wzrok na gitarzyście.
-Marta, tak, to na pewno Ona.- Odpowiedział bez żadnych uczuć w głosie. Nie chciał dać poznać po sobie, że najchętniej zabiłby tą jędzę.
Był pewien, że to ona, bo przecież to jej zniszczyli plan, więc kto inny by chciał się zemścić i kto oprócz niej byłby zdolny do takich czynów. Wiedział też, że sam będzie musiał bardzo uważać.
Położył delikatnie dłoń na szybie i zamknął oczy. Wargi złożył w cieniutką kreskę, a drugą dłoń zacisnął w pięść.
-Kyu, wszyscy wiemy, że coś do niej czujesz i nie dasz jej skrzywdzić, ale to nie twoja wina, że ten wypadek miał w ogóle miejsce.
-Mylisz się, gdybym zadzwonił na policję, że spotkam się ze sprawcą, to już siedziałaby zamknięta, a nie dalej bezkarnie latała sobie na wolności, a do wypadku w ogóle by nie doszło.- Powiedział szybko, w dodatku nawet nie drgnął.
-Ale nie wiedziałeś, że Marta się posunie do takiego stopnia, spokojnie.- Dodała szatynka, kładąc dłoń na jego ramieniu.- Sandrze też na tobie zależy i to bardzo.- Uśmiechnęła się, patrząc na niego.
-Czekaj… Naprawdę?
-Tak i nie spieprz tego…